alejkę w parku znam
bo bywam tam od lat
gdy zmierzch zapada już
przychodzi dziwny pan
.
parasol w ręku ma
kapelusz zawsze też
melancholijny wzrok
a w oczach krople łez
.
na ławce siada swej
tej samej w cieniu brzóz
w księżyca patrzy twarz
smętnie uśmiecha się
.
czy deszcz czy śnieg czy mróz
w swym rytuale trwa
jak duch pojawia się
i jak duch znika też
.
i sama nie wiem już
czy zjawą jest pan ten
tylko ja widzę go
może na jawie śnię
.
samotny dziwny pan...
może na jawie śnię
ech nie... jest
...
kiedyś w zimowy zmierzch
świetlisty zjawił się
płynął jak wiatru wiew
i słychać było śpiew
.
na ławce przysiadł cień
dziewczęcy miał on kształt
objęli czule się
i odpłynęli w mgłach
.
a na ławeczce dziś
widnieje róży ślad
wrażliwym jawi się
miłości trwały znak
(net)
Bardzo dziękuję za miłe odwiedziny i komentarze......Szczególne podziękowania składam Pani Marii .....i zachęcam do wstawiania wierszy...z radością poczytam i jak będą interesujące z przyjemnością skomentuję.... Ciepłe już w świątecznym nastroju pozdrowienia zasyłam......