Mówił, że kocha, że za nią świata nie
widzi,
że jest tym co najlepszego w życiu go
spotkało,
że euforii radości z tego faktu się nie
wstydzi,
wiele tym podobnych słów na podatny grunt
padało.
Upajała się wyznaniami opuszczając skromności
kotarę,
chciała by te chwile razem trwały
wiecznie,
nie zastanawiając się jednak co będzie
dalej,
karmiona złudzeniem była szczęśliwa
bajecznie.
Miłość jest ślepa choć zazdrość przeczula,
nie zawsze chcemy w dowody prawdy wierzyć,
cierpiąc wierzymy, że bliższa ciału jest
koszula,
że takie uczucie tylko raz w życiu można
przeżyć.
Uczyli się siebie zapamiętując reakcje na
bodźce,
szlifując wiedzę w trudnej sztuce
kochania.
Dbali aby wysiłek się opłacił a pożądanie nie zeszło na
manowce,
stwierdzając, że rozkoszy nie brakuje jeśli z obu stron
są starania.
Nie było podstaw do podejrzeń, iż może wydarzyć się coś
złego,
dopóty nie natknęli się na siebie w tym samym
lokalu.
On był z jej przyjaciółką ona z jego
kolegą,
w zalegającej ciszy można było usłyszeć, pojękiwania
dywanu.
Tydzień, dwa, trzy, bez telefonu, maila, jakby się nie
znali.
Wreszcie zadzwoniła ze spotkania propozycją,
ona.
Kobietom zazwyczaj bardziej zależy, facet mosty za sobą
pali,
w trakcie rozmowy, kto co czuje można się
przekonać.
On nie mówił nic taksując ją spojrzeniem
prokuratora.
Ona połykała co drugie słowo miotając się w
zeznaniach.
Jedno w opinii drugiego robiło tu za
potwora.
Nie naprawili niczego, zabrakło wspólnoty w
staraniach
Taaa i tak bywa czasami
to prawda,pozdrawiam